Powrót



pod sztandarem mrozu
pozostały ślady nart
w zamkniętych już wspomnieniach
a śnieg pada i pada
w świetle zimnego poranka
jestem jak ptak
skulony na gałęzi życia
na bezlistnym drzewie marzeń

nie dla mnie miasta tłum
i sznur samochodów
myślami uciekam
do krainy dzieciństwa
chciałbym umrzeć tam
wśród lasów pod sosnami
moich ukochanych gór
jakiś mały zapomniany grób
bez słów
bez nazwy
to tylko pragnienia
niewolnika snów
o cudownym pięknie natury
o miłości do ziemi
czystej od brudu
ludzkości